
Czytanie pozwala oderwać się bardziej niż inne media, ponieważ większość rzeczy dzieje się w twojej głowie. Kiedy udaje mi się poczytać przed zaśnięciem, mam bogatsze sny. Zwykle nie są związane z treścią książki, po prostu coś się w mózgu inaczej podrażnia.
Na tej podstronie zapisuję niekoniecznie opinie i recenzje, tylko często bardziej wzmianki – powody, dla których dany tytuł mógłby zainteresować kogoś innego.
Czytam zwykle książki, które znajdę gdzieś wyłożone, które ktoś mi poleci albo znajdę je interesując się jakimś tematem. Zazwyczaj też czytam je po trochu przez długi czas (wiele na zmianę) i nie zawsze dokańczam. Nie namawiam nikogo do takiej „techniki”, ale ona istnieje, bo ja ją stosuję.
Fantastyka naukowa
Mira Grant, Feed. Oficjalnie historia o świecie częściowo opanowanym przez zombi, które szaleją sobie odgrodzone od istniejącej cywilizacji. Ale chyba najciekawszy jest tutaj dokument internetowego optymizmu lat 2000. Przyszły świat zombi jest informowany przede wszystkim przez niezależnych blogerów, docierających do czytelników przez swoje własne serwery i wypasioną infrastrukturę. Czy potrzeba komentarza?
Peter Watts, Ślepowidzenie. Jedna z książek twardego science fiction, które każą podziwiać, jak umysł naszej cywilizacji mógł daleko odjechać z futurologicznymi hipotezami. Jest to o badaniu dziwnego zjawiska w Układzie Słonecznym. Ludzkość, stosunki społeczne, technologia, nawet charakter napotkanego czegoś – wszystko przypomina daleką przyszłość, bardzo nam obcą. Mogę wybaczyć, że postacie są egocentryczne i irytujące (może to realistyczne), ale „przefajnowanych” rwanych dialogów mógłby ktoś pisarzy SF oduczyć. Może w przyszłości będę mógł być mądrzejszy w polecaniu z tego gatunku: w kolejce czeka Lagrange Vizvarego.
Mityczne i fantasy
E.T.A. Hoffmann, Diable eliksiry. Książka jest niestety w niemieckim stylu i po dawnemu ciężka w lekturze, choć tylko umiarkowanie długa. Są w niej dwie ciekawe rzeczy. Po pierwsze, to pierwszorzędne wykorzystanie psychologicznych niepokojów chrześcijaństwa do zbudowania eteryczno-metafizycznego horroru (zwłaszcza twórcy anglosascy robią takie rzeczy często powierzchownie, a inni się od nich tego uczą). Po drugie, pojawia się tutaj pierwszy znany mi przypadek przedstawiania się jako Polak o dziwnym nazwisku, żeby skonfundować niemieckich przesłuchujących. A to powieść z 1815 roku. Autor pracował jakiś czas w pruskiej Warszawie po III rozbiorze.
Jack Vance, Kroniki umierającej Ziemi. Myślę, że Vance to trochę niedoceniany autor. Ktoś może o nim usłyszeć, kiedy zagłębia się w amerykańskie pulpowe fantasy idąc od Lovecrafta i Howarda przez Clarka Ashtona Smitha (który też ma bardzo interesującą wyobraźnię). Vance jest znany z wynalezienia systemu magii, który potem wylądował w papierowym Dungeons&Dragons – ale nie należy wnioskować z tej ciekawostki, że to jakiś tam pismak z jednym pomysłem. Umierająca Ziemia przypomina mi chwilami tonem średniowieczne romanse rycerskie albo dziwne nieetyczne mezopotamskie mity, albo Silmarillion z unoszącym się nietolkienowskim duchem. A jednocześnie to Ziemia w bardzo odległej przyszłości.
Dawne czasy
Wacław Berent, Fachowiec. Chłopak nie chce się uczyć humanistycznych głupot i idzie pracować w warszawskiej fabryce, żeby robić coś konkretnego i pracować u podstaw pod zaborami. Przejeżdża się na tym pod całym szeregiem względów. Berent nie był żadnym narodowym pouczaczem ani gromicielem (?) w żadną stronę, tylko pisze z takiej autentycznie ogólnoludzkiej perspektywy jako chłodny realista. Można się nad różnymi zastanowić przy tej (dość krótkiej) książce. Jako mrocznemu licealiście podobało mi się Próchno, które jest o artystach dekadentach, ale już mało co pamiętam.
Podróże
Maciej Kuczyński, Czeluść. Polscy grotołazi eksplorują jaskinie w latach 60. XX wieku. Opisy podziemnych labiryntów są bardzo barwne i plastyczne, autor patrzy też na psychologię swojej grupy z interesującą szczerością. Chętnie znalazłbym więcej książek tego typu.
Fridtjof Nansen, Fram w Arktyce. Jedna z tych ksiażek, które po prostu inspirują życiowo: planowanie, trudne decyzje, pokonywanie trudności, heroiczna epoka nauki. Pamiętnik podróżnika, który zorganizował wyprawę na biegun. Statek Fram miał tam dopłynąć, dryfując uwięziony w polach lodowych.
Strona początkowo opublikowana 29.04.2025.