Disco Elysium: The Final Cut
Disco Elysium skłoniło mnie do refleksji nad różnymi rzeczami, ale też nad tym, co właściwie uważam za grę CRPG. Owszem, wrzucam ten tytuł w erpegi, bo tak mi wygodniej i bo wszyscy tak robią, ale nie czuję tego.
Dla mnie doświadczenie grania w DE jest bliższe niegdysiejszym przygodówkom, takim jak seria Siberia czy Monkey Island. Chodzimy, rozmawiamy z ludźmi, znajdujemy przedmioty. W końcu napotykamy jakąś przeszkodę – ktoś nas nie chce przepuścić, przejście jest zamknięte – i trzeba znaleźć sposób, w jaki twórcy chcieli, żebyśmy przedostali się dalej. W Disco Elysium tych sposobów może być ileś i wymagają one sukcesów w testach umiejętności, ale wrażenie pozostaje podobne.
Jak widać na górze strony, moja ocena będzie bardzo pozytywna, ale to przy założeniu, że kogoś będzie bawić taki styl gry. DE jest tak zaprojektowane, żeby móc pokazać inny typ historii niż zwykle, a także by skupić się na swoim uniwersum i postaciach. W tych dziedzinach dokonuje wyjątkowych rzeczy.
W „prawdziwym” komputerowym erpegu spodziewam się budowania coraz silniejszej postaci, która dzięki temu radzi sobie z coraz większymi wyzwaniami. Te wyzwania to może być walka, teoretycznie to może być też coś innego. Tak, wiem, że RPG to dosłownie gra w odgrywanie ról, ale nawet papierowe RPG opierają się na mechanice. Stawanie się mechanicznie coraz silniejszym było obecne nawet w mocno fabularnych erpegach w tradycji Planescape: Torment czy Baldur's Gate.
W Disco Elysium, formalnie rzecz biorąc, nasz bohater też rośnie w siłę. Na nasze potrzeby ujmijmy to tak, że jest policyjnym detektywem z problemami, ale za to z ułańską fantazją. Umiejętności do rozwijania są takie, że znajdzie się ich w innej grze. Dotyczą różnych instynktów i atawizmów naszego gliniarza, aspektów jego umysłu, a także (oczywiście) „zawartości mięsnej”. DE idzie dosyć głęboko w rozkładaniu człowieka na czynniki pierwsze.
Zwykle trzeba nagromadzić tyle awansów umiejętności, a także punktów wytrzymałości psychicznej i fizycznej, żeby przedostać się przez najnowsze problemy w śledztwie. Lecz duża część postępu w grze odbywa się nie przez wzrost levelu i statystyk. Pan inspektor nie zbiera góry sztuk złota: raczej musi opychać bibeloty w lombardzie, żeby nie zostać wyrzuconym na zbitą twarz z hotelu. Duża część nagrody to lepsze zrozumienie uniwersum i historii miasta Revachol, a także powolne odbijanie się (albo nie) bohatera od dna patologii.
Naczelny disco-glina zaczyna jako alkoholik i narkoman, który utracił pamięć w wyniku ostatniego balu i cuchnie na kilometr. I DE jest całkiem mocne psychologicznie, też w mitologii w głowie uzależnionego. Gość czuje się fajny i niezrozumiany i uważa, że nie ma innego wyjścia niż brnąć głębiej. Potencjalnie może się wydobyć przez pogodzenie się z trudnymi prawdami i odzyskanie kontaktu z innymi ludźmi. Ale mamy wolność decyzji. Możemy też pić i zażywać dalej, w zamian za przejściowe bonusy do statystyk. Gra będzie nas karmić monologami wewnętrznymi o byciu genialnym detektywem i sztos przedstawicielem pokolenia disco. Choć rzeczywistość może mieć inne zdanie.
Może część przekazu Disco Elysium to oderwanie się od behawioralnych pułapek, takich jak uzależniające systemy w grach wideo, różnych numbers go up. Zamiast tego różne wewnętrzne demony skrzeczą i huczą nam w biednym łbie. Ale na ile DE ma różne głębokie i artystowskie ciągoty, potrafi zasłużyć na nasz czas jakością i traktowaniem gracza poważnie.
Kilka razy zginąłem w czasie gry, czy przynajmniej natrafiłem na złe zakończenia. Świat, historia, różne napotkane postacie są wielowymiarowe, ciekawe i zwykle niejednoznaczne. Istnieje dużo decyzji, które możemy podjąć, wiele potencjalnych trajektorii przez grę i pod tym względem DE znacznie wyprzedza typowe przygodówki, o których wspomniałem.
Uniwersum to jedna z najmocniejszych stron Disco Elysium. Ma ono własną technologię, motoryzację, telekomunikację, geologię (jeśli to tak nazwać), a także popkulturę. A w popkulturze z kolei nurty, epoki i fazy. Te elementy nie narzucają się nachalnie, chociaż cieszą.
Ale widać, że szczególnie twórcom zależało na historii i polityce. Widać, że ktoś tu naczytał się o Komunie Paryskiej, rewolucji lipcowej i tym podobnych dziejowych zdarzeniach, które tworzą kanwę przeszłości tego świata. Jego teraźniejszość ma dla nas strajki i negocjacje ze związkowcami, mafie, korki tirów w środku miasta, prywatne firmy najemnicze, kryptozoologów, podziemne subkultury i tak dalej.
Wszystkie napotkane postacie (a jest ich dużo) mają swoje własne motywacje i psychologię. Zazwyczaj mają one bardzo luźny związek, jeśli w ogóle, z głównym wątkiem i „wielkimi tematami”. Ludzie imprezują albo starają się zarobić na życie, ewentualnie są pochłonięci własnymi pasjami i obsesjami. Dobrze buduje to poczucie realizmu. Dialogi są barwne i nie nudzą.
Nie jest tak trudno się domyśleć, w jakich kierunkach idą sympatie kolektywu twórców, ale moim zdaniem DE unika w zasadzie chamskiej propagandówy. Nie ma tutaj żadnej frakcji „tych dobrych” i nikt nie ma tak naprawdę ostatniego słowa. Różne strony starają się nas przekonać, że to one mają najlepszą odpowiedź na chaos – i że to odpowiedź warta zamknięcia oczu na ich brudy. Możemy próbować zachować apolityczność głównego bohatera, ale jego myśli i wypowiedzi (którymi sterujemy) będą go popychać w stronę mniej czy bardziej ekstremalnych ideologii. Jest to jeden sposobów, w jaki nasza postać może odnaleźć jakąś tożsamość w tym pokręconym świecie.
Ideologie i różne przemyślenia mogą trafić do tak zwanego Schowka Myśli: zbioru rzeczy siedzących w twojej głowie, które mają mechaniczny wpływ na grę. Wybór, nad czym w tej chwili rozmyślać w tle (a trwa to wiele cennych godzin), i jak wykorzystać dostępne miejsce w Schowku, to jeden z ważniejszych elementów strategii. Ale jak ze wszystkim, jeszcze ważniejsza jest ich rola przy budowie klimatu i wprowadzaniu w uniwersum.
Disco Elysium to doskonale napisana i zrealizowana gra, oferująca unikalne uniwersum i tematykę (przynajmniej pod względem dojrzałego jej potraktowania). Grafika ma tła malowane w takim... europejskim klimacie i jest kilka pamiętnych lokacji. Osobiście do kupna przekonała ostatecznie informacja, że tytuł wyprodukowano w bliskiej nam Estonii.
Kto nastawi się na korzystanie z mocnych stron gry (uniwersum, psychologię, dialogi). a nie np. rozwiązywanie problemów przez masakrowanie grup bandytów, będzie przez nią wynagrodzony porządnie.
Jakie można znaleźć wady? Jeśli mam się czepiać, główną kryminalną sprawę bardzo fajnie i ciekawie się rozwiązuje – zwłaszcza pod względem policyjnych procedur – ale jeśli ktoś chciałby na koniec westchnąć z podziwu na widok klasycznej intrygi na miarę Agathy Christie, to trochę do tego zabraknie. Chociaż uspokajam, że rozwiązanie nie jest oczywiste (z punktu widzenia osoby wchodzącej bez spojlerów), a zakończenie przynosi też odsłonięcie paru innych tajemnic.
Jeżeli chodzi o długowieczność Disco Elysium, jestem otwarty na przejście go kiedyś jeszcze raz i znam osoby, które tak zrobiły. Mam jednak poczucie, że będzie to głównie trochę inna trasa przez „drzewo decyzyjne” znanej mi historii. To prawda, że jest to imponujące drzewo i pozostaje sporo treści, które przegapiłem. Pewnie sprzymierzę się z innymi osobami, zastosuję trochę inne metody i rozwinę inne atrybuty. Może porządnie skłócę się z porucznikiem Kitsuragim.
Gdyby gra oferowała więcej możliwości strategicznego wyżycia się, pewnie bym do tego podchodził z większym zapałem. Tak, sam powiedziałem, że taka jest dusza DE, że nie składa się ono z coraz sroższych „dungeonów”. Jednak w ogóle postacie chodzą powoli i trzeba nieraz łazić w tę i z powrotem. W dodatku gra delikatnie ochrzania za używanie funkcji biegania. Może to ma być lekcja od twórców, żeby potrafić robić, co się chce, nawet jeśli autorytety (takie jak gra komputerowa...?) nam za to suszą głowę. Ale to trochę wytrąca z wczucia się w uniwersum.
W każdym razie Disco Elysium to uczciwa propozycja, żeby spędzić pamiętne trzydzieści godzin (tak twierdzi internet, mnie jako żółwiowi zajęło to czterdzieści) na wysokim poziomie. Na GOG można często znaleźć ofertę w słusznej cenie bez DRM, a gra jest też dostępna w innych sklepach (takich jak Steam) i na konsolach.
Strona początkowo opublikowana 29.04.2025.